STRONA GLOWNA | Informacja oraz Ciekawe Miejsca | Klub Przyjaciol Polski w Mozambiku |
Polskie Parafie | Linki | Polonia |
Korespondencja | Ksiega Gosci | Dowcipy 3 |
POLISH | ENGLISH | PORTUGUESE |
Wieksze kolekcje dowcipow jak na przyklad kawaly o
instrumentach muzycznych, lub o Dilbercie - mozna znalezc w wersji angielskiej
tej strony Jokes
Angelus.pl - Portal chrzescijanski, ogromna kolekcja linkow i miedzy nimi
link HUMOR W SIECI http://angelus.pl
DOWCIPY 1
DOWCIPY
2 DOWCIPY 3
DOWCIPY 4
150 kawalow 150 kawalow 150 kawalow
150 kawalow
Pewnego dnia Pastor Boudreaux oraz Pastor Thibodeaux stali na poboczu
drogi przebiegajacej ponad rzeka. Obok postawili znak "Koniec jest blisko,
zawroc ze zlej drogi niz bedzie za pozno". Pokazywali ten znak do kazdego nadjezdzajacego
auta. Niestety, jeden samochod
nie docenil wysilku pastorow i kierowca krzyknal przez otwarte okno: - Zostawcie
nas w spokoju, wy religijne fanatyki! Nastepnie pastorzy
uslyszeli uderzenie auta o powierzchnie wody i spojrzeli na siebie. Pastor
Boudreaux zapytal: - Czy nie myslisz ze lepiej byloby napisac "Most sie
zerwal?
Restauracja: - Kelner, chcialbym zamowic dwa rozne
jajka: Jedno bardzo lekko zgotowane, aby bialko nie bylo sciete. Drugie tak dlugo
gotowane, aby zoltko bylo prawie czarne. Dodatkowo dwa steki: Jeden tak miekki zeby ledwie bylo widac slady
smazenia. Drugi to odwrotnie, niemalze spalony i tak twardy, aby mozna bylo na nim
polamac zeby... - Przykro mi prosze Pana, obawiam sie ze nasz kucharz nie bedzie mogl sprostac takiemu
zadaniu... - Jak to, a wczoraj to mogl???
Juz na pasie startowym, samolot gwaltownie zatrzymalsie i
zawrocil do bramki. Po godzinie czekania, samolot w koncu wzbil sie w powietrze.
Zainteresowany pasazer pyta stuardesse: - Co to bylo z tym opoznieniem?
Stuardessa: - Polot uslyszal dziwny dzwiek w silniku i zawrocil. To zabralo nam
cala godzine aby znalezc innego pilota.
Wywiad z baca: -Baco, jak wyglada wasz dzien pracy? - Rano wyprowadzam owce na hale, wyciagam flaszke i pije ...
- Ale baco, ten wywiad beda czytaly dzieci wiec zamiast flaszka mówcie ksiazka. - No
dobra. Rano wyprowadzam owce na hale, wyciagam ksiazke i czytam. W poludnie przychodzi Jedrek ze swoja ksiazka i razem czytamy jego
ksiazke. Po poludniu idziemy do ksiegarni, gdzie kupujemy jeszcze dwie
ksiazki, które czytamy do wieczora. A wieczorem idziemy do Franka czytac jego
rekopisy.
- Jasiu, powiedz nam - pyta ksiadz na lekcji religii - Co musimy zrobic, aby otrzymac
rozgrzeszenie?
- Musimy grzeszyc, prosze ksiedza - pada odpowiedz.
Zagadka: - Co to jest? Wisi na
scianie, a jak spadnie to do d...?
- Alpinista.
Kobieta w Balonie Kobieta lecaca w balonie
ogrzewanym goracym powietrzem uznala zie sie zgubile. Obnizyla balon i zobaczyla
mezczyzne na ziemi. Obnizyla sie jeszcze nizej i zawolala: - Przepraszam,
czy moge prosic o pomoc? Obiecalam spotkac przyjaciela godzine temu i nie wiem
gdzie jestem. "Mezczyzna odpowiedzial: - Znajduje sie Pani w balonie
ogrzewanym goracym powietrzem zawieszonym okolo 10 metrow nad ziemia, miedzy 40
- 41 stopni i 59 - 60 stopni.
- Pan musi byc inzynierem - rzekla balonistka. - Tak jest, jak
Pani zgadla? Balonistka: - Wszystko co Pan powiedzial jest
poprawne z punktu widzenia technicznego, ale ja ciagle nie wiem gdzie jestem.
Tak naprawde, nie pomogl mnie Pan wcale. - Mezczyzna: -
Pani musi byc menagerem? - Balonistka: - Tak jest, ale
skad Pan wie? - Mezczyzna: - Wiec Pani nie wie dokad
Pani zmierza i gdzie sie Pani znajduje. Wyniesiono Pania w gore dzieki duzej
ilosci goracego powietrza. Zrobila Pani obietnice bez pojecia jak jej
dotrzymac,oraz oczekuje Pani ze ludzie ponizej rozwiaza Pani problemy. Tak
naprawde to Pani ciagle znajduje sie w tej samej pozycji w ktorej mnie Pani
zobaczyla, ale teraz to jakby byla moja wina.
Przychodzi Irlandczyk do spowiedzi i mówi: - Prosze ksiedza, ukradlem troche
drewna. - Ile? - No, zbudowalem bude dla psa. - No to nie jest zle... - Ale prosze
ksiedza, mnie troche tego drewna zostalo.
- Ile? - Zbudowalem sobie garaz. - No, to juz gorzej, za pokute... - Ale prosze
ksiedza, mnie jeszcze tego drewna zostalo. - Ile? -
Zbudowalem sobie dom. - Synu, ciezko zgrzeszyles, wiesz co to jest nowenna? - Prosze
ksiedza, ja zbuduje te nowenne, mnie tego drewna starczy, mnie jeszcze troche
zostalo.
Zorganizowano zawody we wbijaniu gwozdzia w deske za pomocy glowy. Do rywalizacji stanelo trzech
zawodników: Polak, Rusek i Niemiec. Pierwszy zaczyna Niemiec: Uderza raz..
dwa.. trzy.. - gwozdz wbity.
Drugi Polak: ... raz.. dwa... - wbity. Ostatni podchodzi do deski zawodnik
radziecki: Raz... - wbity !
Nastepuje ogloszenie wyników: - Niemiec zajmuje drugie miejsce, Polak pierwsze, natomiast Rosjanin zostaje zdyskwalifikowany za wbicie gwozdzia zla
strona.
Padalo bardzo kiedy rekruci zabrali sie przed cwiczeniami.
Sierzant przygotowal szczegoly cwiczen na tablicy i mowi: - Nie myslcie sobie ze
cwiczenia beda odwolane z powodu deszczu. - Po czym odwrocil sie do tablicy, z
ktorej ktora deszcz
zmyl caly plan cwiczen.
Prawnik egzaminuje swiadka: - Wiec twierdzicie ze slyszeliscie strzal dokladnie
o 11:32 w nocy? Skad znacie dokladny czas? Swiadek: -
Widzialem dokladny czas na zegarze slonecznym. Prawnik:
- To jest absurd. Jak o 11:32 w nocy mogliscie widziec czas na zegarze
slonecznym? Czy mieliscie zagarek z podswietlana tarcza?
Swiadek: - Nie, ale mialem latarke.
McDonald mowi do zony: - Czy wiesz ze nasz sasiad zmienia nazwisko na McKinley? -
Niemozliwe!?? - Blakal sie po lesie
i znalazl stary nagrobek z napisem McKinley, wiec chce go uzyc na swoim grobie.
Jak powstal pierwszy drut aluminiowy na swiecie? - Rzucono zlotowke miedzy dwoch
Poznaniakow.
Kim sa Poznaniacy? Szkoci wygnani z ojczyzny za extremalne
skapstwo.
Mr Smith (Anglik) bawil w Paryzu. Zamierzal przejsc przez ulice - spojrzal w
prawo, doszedl do srodka jezdni, spojrzal w lewo... Pogrzeb odbedzie sie w
sobote.
Szanowni Panstwo! W raporcie z wypadku jako przyczyne wypadku podalem: "próba samodzielnego wykonania
pracy". W liscie stwierdzili Panstwo, ze powinienem podac pelniejsze
wyjasnienie. Sadze, ze ponizsze szczegoly beda wystarczajace.
Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowalem sam na dachu nowego, trzypietrowego
budynku. Kiedy zakonczylem prace, stwierdzilem, ze mam ponad 150 kilogramów cegiel
porozrzucanych wokolo. Zdecydowalem nie znosic ich na dól pojedynczo, lecz spuscic je na dól w
beczce, uzywajac liny na bloku przytwierdzonym do sciany na trzecim pietrze
budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole wszedlem na dach i zawiesilem na niej beczke zaladowana ceglami.
Potem zszedlem na dól i odwiazalem line, a nastepnie, trzymajac ja mocno, zaczalem powoli opuszczac 150-kilowy ciezar. W raporcie o wypadku napisalem,
ze waze 80 kilogramów. Mozecie sobie Panstwo wyobrazic, jak duze bylo moje zaskoczenie naglym szarpnieciem do góry - stracilem orientacje,
nie puscilem jednak liny. Nie musze dodawac, ze ruszylem do góry w raczej szybkim tempie, po
scianie budynku. W polowie drugiego pietra spotkalem sie z opadajaca beczka - to tlumaczy peknieta czaszke oraz zlamany
obojczyk. Zwolnilem troche z powodu beczki, ale kontynuowalem gwaltowne wciaganie,
nie zatrzymujac sie, az kostki mojej prawej reki nie weszly w blok. Na szczescie pozostalem przytomny i bylem w stanie nadal trzymac mocno line pomimo bólu i ran.
W tym samym czasie beczka z ceglami uderzyla o ziemie. W wyniku uderzenia jej dno peklo, a zawartosc wypadla.
Pozbawiona cegiel beczka wazyla juz tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja waze 80 kilogramów, wiec w tej sytuacji zaczalem gwaltownie spadac,
i w polowie drugiego pietra ponownie spotkalem sie z beczka, która tym razem wznosila sie do góry. W efekcie mam pekniete kostki i rany szarpane nóg.
Spotkanie to opóznilo mój upadek na tyle, ze odnioslem mniej obrazen przy upadku na stos cegiel -
zlamane tylko trzy zebra. Z przykroscia musze stwierdzic, ze gdy lezalem obolaly na ceglach,
nie moglem wstac, ani sie poruszac, a ponadto przestalem trzezwo myslec i puscilem line.
Pusta beczka wazaca wiecej niz lina, spadla na dól i polamala mi nogi. Mam nadzieje,
ze udzielilem Panstwu wyczerpujacych odpowiedzi potrzebnych do zakonczenia postepowania w mojej
sprawie.
- Mamo, Pani wyrzucila mnie z lekcji za minispodniczke, umalowane usta i manicure!
- Ja to bym jej powiedziala! - A myslisz ze ja jej nie powiedzialam???
Pani na poczcie zobaczyla jak Jasiu wrzucal list bez znaczka do Sw. Mikolaja. Jako ze list bez znaczka nie mial szansy dojsc nigdzie, wiec z kolezankami stwierdzily, ze przeczytaja. Czytaja: - Drogi Swiety Mikolaju, Pisze do Ciebie ten list, ale pewnie i tak nie dojdzie, bo nie stac mnie nawet na znaczek. Pochodze z bardzo biednej rodziny i nie stac nas nawet na jedzenie. Ale zawsze marzylem Sw. Mikolaju, zeby dostac pod choinke narty, lyzwy i kombinezon narciarski, i pisze ten list bo moze tym razem stanie sie cud i spelnia sie moje marzenia...- Panie z poczty przeczytaly, wzruszyly sie losem Jasia, i postanowily zrobic mu niespodzianke i kupic mu prezenty pod choinke. Jak postanowily, tak zrobily. Uzbieraly troche pieniedzy i kupily Jasiowi narty i lyzwy, ale braklo im pieniedzy na kombinezon narciarski. Trudno, wyslaly Jasiowi taki prezent jaki mialy. Za jakis czas ta sama pani z poczty patrzy a Jasiu znowu idzie z listem bez znaczka, do Sw. Mikolaja, wiec znowu wziela list i z kolezankami czyta: - Drogi Swiety Mikolaju, dziekuje Ci bardzo za wspaniale prezenty. Dziekuje za narty, lyzwy i ten kombinezon którego nie dostalem, ale który na pewno wyslales. Nie przejmuj sie Sw. Mikolaju, to nie twoja wina. Ja wiem, po prostu te wstretne baby z poczty go wziely..."
- Ciociu, czy wetknelabys nos w gniazdo szerszeni? - Alez Kaziu, co ci przychodzi do glowy?
- Bo mamusia mówila, ze ty wszedzie wtykasz nos!
- Kaziu, gdzie znajduje sie Kanal Angielski? - Nie wiem, panie profesorze, w naszym telewizorze go nie ma.
Przybiega dzieciak na stacje benzynowa z kanistrem: - Dziesiec litrów benzyny, szybko!
- Co jest? Pali sie? - Tak, moja szkola. Ale troche jakby przygasa.
Czym rozni sie zona od psa? Od sposobu powitania
pana domu wracajacego o 12 w nocy: Pies przychodzi do drzwi cicho, pysk jest
zamkniety, czasami wypelniony kapciami, merda mocno ogonem. Zona przychodzi do
drzwi z wielkim halasem, z otwarta szeroko buzia, merda mocno jezykiem.
Diabel zalozyl sie z Polakiem, Ruskiem i Niemcem, który lepiej wytresuje psa. Po roku czasu przychodzi do Ruska. Rusek, chudziutki, z wystajacymi zebrami, a pies spasiony, ze ledwo moze sie ruszać. Rusek wyciaga kielbase, daje psu, a ten zaczyna sluzyc. Potem poszedl do Niemca. Niemiec ledwie trzyma sie na nogach, a pies jak beka, lapy ma prawie w poziomie. Niemiec daje mu kielbase - pies zaczyna tanczyc. Wreszcie przyszedl diabel do Polaka. Ten zapasiony, ledwie miesci sie w fotelu, a psa prawie nie
widac. Polak wyciaga kielbase, "pewnie tez da psu" mysli diabel, a on sam zaczyna zjadac. Na to pies odzywa sie ludzkim glosem: - Daj mi, ach daj mi...
Radziecki statek podplywa do afrykanskiego portu. Marynarz rzuca line cumownicza na brzeg, krzyczac do Murzyna stojacego na
nabrzezu: - Dierzi linu! Murzyn nie rozumie. Rosjanin znów rzuca cume krzyczac: - Dierzi linu! Murzyn stoi bez ruchu. Rosjanin pyta: - Gawari pa ruski? Cisza. - Parlez vous francais? Cisza. - Sprechen Sie Deutsch? Cisza. - Do you speak English? - Yes, I do. - No to dierzi linu!
Przychodzi Jasiu do domu ze szkoly i krzyczy: - Mamo, mamo dzisiaj zrobilem dobry uczynek.
- No to mów. - Koledzy podlozyli pineske szpicem do góry na krzesle nauczyciela. Juz mial siadac kiedy ja odsunalem krzeslo.
Jechali pociagiem Polak, Niemiec i Rusek. Zalozyli sie o to, kto jest szybszym zlodziejem. Niemiec mówi:
- Dajcie mi dwadziescia sek. i zgascie swiatlo. Po dwudziestu sek. zapalaja, niby nic sie nie zmienilo, a tu nagle Niemiec oddaje im zegarki. Rusek mówi: - Dajcie mi dziesiec sek. i zgascie swiatlo.
Po dziesieciu sek. zapalaja, niby nic sie nie zmienilo, a tu nagle Rusek oddaje im kalesony. Polak mówi: - Dajcie mi piec sek. i zgascie swiatlo.
Po pieciu sek. zapalaja, niby nic sie nie zmienilo, a tu nagle wchodzi konduktor I mówi: - Panowie koniec jazdy, ktos nam ukradl lokomotywe.
Dwoch motocyklistow jedzie na silnym wietrze. Zalozyli sobie kurtki przodem do
tylu, aby zmniejszyc efekt zimnego wiatru. Nagle drzewo skoczylo na droge i obaj
motocyklisci leza na ziemi, nieprzytomni, czekajac na pomoc. Lokalny idiota
widzi wypadek, podbiega i mowi: O, glowy im sie przekrecily do tylu? Po
czym przekreca im glowy do przodu. Przyjezdza karetka pogotowia i lekarz sie
pyta dlaczego motocyklisci nie zyja, z przekreconymi glowami. Idiota wyjasnia:
Dziwne, oddychali kiedy glowy mieli przekrecone do tylu - i przestali oddychac
kiedy im odkrecilem glowy do przodu.
Panie doktorze! Czy taka operacja jest niebezpieczna? - O tak! Na piec udaje sie tylko jedna. - Ojej! - Niech sie pan nie boi. Czterej panscy poprzednicy sa juz w grobie.
- Bedzie pan zyl 80 lat - mowi lekarz do pacjenta. - Alez panie doktorze - ja mam 80 lat! - A nie mowilem?
- Panie doktorze, codzienie rano oddaje mocz o 5-tej rano. - W pana wieku to bardzo dobrze.
- Ale ja sie budze o 7-tej!
Pewnego razu wedkarz zlapal zlota rybke. Rybka rzekla ludzkim glosem: - Pusc
mnie, a odpowiem ci na jakiekolwiek pytanie. Wedkarz zastanowil sie dobrze i
mowi: - Chce wiedziec kiedy umre. - O, stary tego to ja ci akurat nie powiem, bo mi nie
wolno. Ale moge ci zdradzic, co bedziesz robic po smierci. - No dobra, mow. - Bedziesz sedzia
pilkarskim. - Co? Sedzia? Przeciez ja sie w ogole nie znam na pilce. - No to sie szybko
ucz, za dwa tygodnie masz pierwszy mecz!
Samolot ma klopot z silnikami i pilot daje instrukcje zalodze aby wszyscy przypieli sie pasami do siedzen przed ladowaniem awaryjnym. Kilka minut pozniej pilot pyta stuardese czy wszyscy sa zapieci pasami. - Wszyscy sa zapieci z wyjatkiem jednego adwokata, ktory chodzi dookola i rozdaje karty byznesowe.
Samochod zjezdza na pobocze i policjant pyta kobiete za kierownica: - Dlaczego tak wolno Pani jedzie na autostradzie? Kierowca: - Bo widzialam znak ograniczenia predkosci 5 km/g. Policjant: - To nie jest znak ograniczenia predkosci, to jest znak Autostrada 5... Po chwili inspekcji auta odkrywa pare kobiet tulacych sie do siebie na tylnym siedzeniu, z pobiebialymi twarzami: - Co sie wam stalo?
- Dopiero co zjechalysmy z autostrady 175...
Baca niesie scierwo psa i spotyka go turysta. - Baco, a co
zescie zrobili z tym psem? - A dyc zabilem go. - To musial byc
wsciekly. - No zachwycony to on nie
byl.
Stary góral umieral na raka. Na lozu smierci prosi swojego lekarza: - Panie
doktorze. Jak umre na tego raka to macie w akcie zgonu napisac com umarl na AIDS.
- Alez to jest niezgodne z etyka lekarska. - Jak godom to macie napisac i
koniec. - No dobrze baco, ale powiedzcie dlaczego akurat na AIDS.
- Po pierwsze doktorze to bede pierwszy we wsi, po drugie mojej Maryny nikt juz nie
ruszy, a po trzecie ten co juz ja ruszyl
pewnie sie w tym tygodniu powiesi.
Mrowka idzie pod drzewem i widzi krowe siedzaca na drzewie: - Co tam robisz?
- Jem sliwki. - Jak to, przeciez siedzisz na buku?
- Ale sliwki mam w torebce.
Dwie krowy leca nad miastem i nagle jedna zatrzymuje sie. - Co sie stalo? Pyta zaniepokojona
towarzyska.
- Nic takiego, lyzwa mi sie odpiela. Zaraz ruszam.
Idzie mrowka i widzi krowe siedzaca na sliwie: - Co tam robisz? - Jem krowki.
Dyrektor zakladu psychiatrycznego ufundowal pacjentom basen plywacki. Pacjenci maja wielka
frajde, bawia sie w basenie, skacza z trampoliny i jest wspaniale. Zadowolony
dyrektor: - Jestescie grzeczni, wiec kiedys napuszcze wam wody do basenu.
Sniadanie. Trzech kolesi w pracy je kanapki.. Anglik: - Och, nie... znowu z
szynka, nienawidze kanapek z szynka. Jak jutro dostane z szynka to wyskocze przez
okno. Szkot: - Ja mam znowu z serem, jak jutro dostane z serem to tez skocze przez
okno... Hiszpan: - Och nie... znowu z dzemem. Jak jutro dostane z dzemem to wyskocze z
okna! Na drugi dzien wszyscy dostali z tym samym co poprzednio i wyskoczyli przez
okno, pozabijali sie... Na wspólnym pogrzebie... Zona Anglika: - Bylismy takim wspanialym
malzenstwem. Dlaczego nie powiedzial, ze nie chce kanapek z szynka? Zona
Szkota: - U mnie to samo, mógl powiedziec chocby slówko... Zona Hiszpana: - Ja to nic nie
rozumiem. Przeciez on sam sobie robil kanapki do pracy...
Maz i zona umowili sie po slubie ze kiedykolwiek staloby sie najgorsze, ze
nastapilaby zdrada, to jeden kawalek makaronu wloza do puszki. Po latach udanego
pozycia maz i zona rozmawiaja na temat puszki. Maz: - Musze sie przyznac ze
wrzucilem dwa kawalki makaronu do puszki. Prosze o przebaczenie.
Zona: - To ja prosze o przebaczenie. Ja to juz co najmiej dwa obiady ugotowalam
na makaronie z puszki, bo puszka byla pelna.
Jasiu, jaki ptak jest najmadrzejszy? - Jaskolka, bo po wakacjach
odlatuje.
Co to jest? Chodzi po scianie i glosno tupie?
- Pajak w kaloszach.
Ida dwie studentki ulica. Jedna w ortalionie, druga tez w ciazy.
McKinley odlosil ze bedzie organizowal obiad z kura - dla calego sasiedztwa.
Zaintrygowani sasiedzi zjechali sie tlumnie do palacu McKinleya, gdyz byl on
najwiekszym skapcem w okolicy. Kiedy wszyscy usiedli, McKinley kazal wniesc
chleb na stol, po chwili zacheca gosci do jedzenia: - Jedzcie, jedzcie, to
bardzo zdrowy chleb... Zmieszani goscie probowali troche chleba, ale
wielu rzucalo go pod stol, udajac ze chleb zjedzony. Po dluzszej chwili McKinley
wola lokaja: - Janie, teraz pora na kure. Przyprowadz kure, niech zje okruchy
chleba spod stolu.
Amerykanscy archeolodzy odkryli nowa piramide w Egipcie i odkopali tam mumie
faraona. Nie mogli jednak ustalic kim byl zmarly, bowiem mumia nie byla zbyt dobrze
zachowana. Zadzwonili wiec po pomoc do Rosji. Nastepnego dnia przybyli z Moskwy Sasza i
Wania. Poprosili tylko o 2 godziny czasu na rozwiazanie tego problemu. Po tym czasie dwaj oficerowie radzieckiego wywiadu wychodza do prasy i
oswiadczaja: - Ramzes XVIII! A Amerykanie na to: - Jak sie to wam udalo? A
Ruscy: - Jak to jak? Przyznal sie!
Po czym poznac Rosjanina w Ameryce? - Przychodzi na walki kogutów z kaczka... - A po czym
poznac, ze sa tam Wlosi? - Stawiaja na kaczke... - A po czym poznac, ze jest tam mafia? - Kaczka
wygrywa...
Jadaca na rowerze blondynke zatrzymuje policjant. Po sprawdzeniu stanu technicznego roweru
mówi: - Nie ma pani powietrza w tylnym kole. A blondynka na to: - Tak to prawda ale tylko na dole...
- Jakie trzy przyciski ma blondynka na czole? - Pranie, gotowanie, off.
- Jak nazywa sie zjawisko farbowania wlosów blondynki na ciemny kolor? - Sztuczna Inteligencja
(Artificial Inteligence).
- Dlaczego blondynkom nie przysluguje przerwa na kawe w pracy? - Poniewaz jest to
nieoplacalne. Po przerwie trzeba je ponownie przyuczyc do zawodu...
- Dlaczego blondynki nie lubia oranzady w proszku? - Bo nie wiedza, jak wlac pól litra wody do tej malej
torebeczki...
- Dlaczego blondynki nie jedza ogórków konserwowych? - Bo nie moga wsadzic glowy do
sloika...
- Jesli blondynka i brunetka wypadna razem z okna wiezowca, która szybciej
spadnie? - Brunetka. Blondynka pare razy zatrzyma sie by spytac o droge...
- Jak zapewnic rozrywke blondynce na wiele godzin? - Wystarczy wreczyc jej kartke z napisem z obu
stron: "Prosze odwrocic".
- Co powie blondynka, która poprosisz o kontrole dzialania kierunkowskazu? -
"Dziala. Nie dziala. Dziala. Nie dziala. Dziala. Nie dziala..."
Brunetka, ruda i blondynka zalozyly sie, ze przeplyna 20 kilometrów z wyspy na brzeg
ladu. Brunetka przeplynela 5km, stracila sily i utopila sie. Ruda przeplynela 5km, 10km, stracila sily i utopila
sie. Blondynka przeplynela 5km, 10km, 15km 19.5km, po czym stwierdzila, ze nie ma sily plynac dalej i wrócila na
wyspe.
- Dlaczego blondynkom nie powierza sie stanowiska windziarza? - Bo nie zapamietaja
trasy.
- Po czym poznac, ze blondynka uzywala faxu? - Jest na nim znaczek pocztowy.
- Dlaczego mózg blondynki jest nad ranem wielkosci groszku? - Bo puchnie w
nocy.
- Dlaczego blondynka staje w kacie, gdy jest jej zimno? - Bo w kacie jest 90
stopni.
- Co moze uderzyc blondynke, a ta nawet nie bedzie o tym wiedziec? - Mysl.
- Co maja wspólnego UFO i inteligentna blondynka? - Ciagle o nich slyszysz, ale nigdy nie
widziales.
- Slyszales o blondynce, która stala przed lustrem z zamknietymi oczami? - Chciala zobaczyc jak
wyglada, gdy spi.
- Po czym poznac, ze blondynka pracowala na komputerze? - Po szmince na
joysticku.
Na granicy rozmawiaja dzieci polskie i rosyjskie:
- A my mamy chleb! - wolaja dzieci rosyjskie.
- A my mamy chleb z maslem!! - rzekly na to dzieci polskie.
- A my mamy Stalina!!! - rzucily polityczna wypowiedz dzieci rosyjskie.
- My tez mozemy miec Stalina!!! - odrzucily gryps dzieci polskie.
- To nie bedziecie mieli chleba z maslem!!! - wiadomo kto rzekl.
W liscie z kolonii Janek pisze do rodziców: - Jestem bardzo zadowolony, niczego mi nie
brakuje. Badzcie spokojni i nie martwcie sie o mnie. PS: Co to jest
epidemia?
Lekcja religi w szkole: - Stasiu, czy odmawiasz codziennie modlitwe wieczorna? -
Tak, prosze ksiedza. - To pieknie. A modlitwe poranna? - Nie. -
Dlaczego? - Bo rano sie juz nie boje.
Rozmawia rosyjski zolnierz z amerykanskim. Amerykanin chwali sie jak to u nich jest dobrze w
armii, ze maja dobry sprzet, ze dobrze ich szkola itp. Az doszlo do tematu:
wyzywienie. Amerykanin mówi, ze oni dostaja dziennie równowartosc 80 tys.
kalorii. Na to Rosjanin: - Klamiesz! Zaden czlowiek nie zje dziennie 30 kilogramów
ziemniaków!
Do policjanta podchodzi chlopczyk i podaje mu palke, ktora znalazl w poblizu.
Chlopiec: - Czy to pana? - Nie. Ja swoja zgubilem.
- Jak policjant otwiera konserwe? Wali w nia pala i krzyczy: - Otwierac,
policja.
Siedzi policjant w przedziale pociagu i czyta ksiazke. Co pewien czas wykrzykuje: - Cos
podobnego! - Nie wiedzialem! -Niewiarygodne! Nigdy bym nie przypuszczal! Wreszcie jeden ze wspoltowarzyszy podrozy nie
wytrzymuje: - Co pan czyta takiego ciekawego? - Slownik ortograficzny.
Dwie muchy siedza na kawalku lajna. Jedna puscila baka, a druga oburzona: - Jak
mozesz, czy nie widzisz ze jem?
Siedzi facet w oknie na czwartym pietrze, patrzy a tu slimak wchodzi z rynny na jego parapet, wiec go pstryknal tak ze slimak spadl na
ziemie. Minely trzy lata, facet slyszy dzwonek do drzwi, patrzy przez wizjer - nikogo nie ma, otwiera a tam slimak siedzi na dzwonku i
mowi: - Ty koles, to przed chwila to co to kurcze mialo znaczyc???
Spotkali sie Polak, Niemiec i Rosjanin i przechwalaja sie kto produkuje wieksze
samoloty. Niemiec: - My robimy takie samoloty ze jak druzyna pilkarska jedzie na mecz to trenuja w czasie
lotu. Rosjanin: - A my robimy takie duze samoloty, ze jak wojsko jedzie na cwiczenia to juz w czasie lotu urzadza
manewry. Polak: - To ja opowiem wam historie która zdazyla sie w polskim
samolocie. Kapitan spojrzal na konsole i stwierdzil jakies uszkodzenie
mechanizmów. Kazal wiec mechanikowi wziac fiata 126p i pojechac na prawe skrzydlo
sprawdzic. Wrócil on po godzinie, ale uszkodzenia nie wykryl. Wtedy kapitan kazal mechanikowi wziac malucha i pojechac na lewe
skrzydlo. Wrócil po godzinie ale uszkodzenia tez nie wykryl. Wtedy kapitan sie
zdenerwowal, wzial poloneza i pojechal sprawdzic co tam slychac na ogonie
samolotu. Wrócil po dwóch godzinach... - No i co stwierdzil? - pytaja sie Niemiec i
Rosjanin. - Stwierdzil, ze jakis idiota nie zamknal okna i do srodka wlecialy dwa
samoloty: Rosyjski i niemiecki.
- Co to za zagadka? Czterech w pokoju, a jeden pracuje? - Trzech urzednikow pije
kawe, a wentylator pracuje.
- Jak mozna stracic na wadze? - Kupic wage za sto tysiecy, a sprzedac za
piecdziesiat...
- Co nalezy zrobic, gdy golab napaskudzi na glowe? - Podziekowac Bogu, ze nie dal skrzydel
krowom...
- Co to jest bigos na winie? - Co sie nawinie to do bigosu!
- Co mowi kat ustawiajac skazanca pod szubienica? - Glowa do góry!
Maluchy w przedszkolu:
- A mój wujek jest biskupem, i wszyscy mówil do niego "ojcze"!
- A mój wujek jest kardynalem, i wszyscy mówil do niego "eminencjo"!
- A mój wujek jest bardzo gruby i wszyscy mówil do niego "O, Boze"!
- Wiecie co dostaje gornik po smierci? - 3 dni urlopu, a potem z powrotem pod
ziemie....
- Znacie dylemat zomowca w ubikacji? - Lac, walic, czy puszczac gazy?
Egzamin na prawo jazdy: - Co pani zrobi, jesli w czasie jazdy zauwazy pani, ze odpadlo
kolo? Pyta sie egzaminator kursantki. - Zwieksze szybkosc, aby je dogonic.
Zolnierz pisze z koszar list do ojca, ze dostal syfilisa. Ojciec odpisuje mu: - Ja sie tam synu nie znam na tych waszych wojskowych
odznaczeniach, ale nos to z honorem.
W wojsku podczas zbiorki kompanii kapral mowi do zolnierzy: - Ci, co znaja sie na muzyce -
wystap! Z szeregu wystepuje czterech. - Pojdziecie do kapitana. Trzeba mu wniesc pianino na osme
pietro.
Mama pyta sie swego synka: - Kaziu, jak sie czujesz w szkole? - Jak na
komisariacie: Ciagle mnie wypytuja, a ja o niczym nie wiem.
- Jasiu dlaczego spózniles sie do szkoly? - Bo pewnej pani zginelo 100 000
zl.
- I co? Pomagales szukac? - Nie! Stalem na banknocie i czekalem az ta pani
odjedzie!!
Zdenerwowany murarz krzyczy do kierownika budowy: - Panie kierowniku, zawalil sie blok który wczoraj
wykanczalismy! - Do licha, a nie mówilem, zeby nie zdejmowac rusztowan przed przyklejeniem
tapet.
Rozmowa na stacji benzynowej. - Ile kosztuje jedna kropla benzyny?
- Jedna kropla jest za darmo. - To prosze mi nakroplowac do
pelna.
Idzie pies przez pustynie i mysli: - Jesli to drzewo tez okaze sie fatamorgana to mi pecherz
peknie...
- Skad pani wie ze sciagalem od Kazia? - nie zgadza sie Jas. - Poniewaz Kazik w odpowiedzi na ósme pytanie napisal
"nie wiem", a ty na to samo pytanie odpowiedziales "ja
tez".
Dwoch policjantow idzie z aresztowanymi do lekarza. Lekarz pyta pierwszego
aresztowanego: - Jak sie pan nazywa? - Wieslaw Maj.
- A pan? - zwraca sie drugiego. - Zygmunt Maj.
- A wy co? - lekarz pyta policjantow. - Policjanci z
Majami.
Zona do policjanta: - Czemu chodzisz nagi po pokoju?
- Przeciez i tak nikt dzis do nas nie przyjdzie.
- Wiec dlaczego masz na glowie czapke policyjna?
- Bo a nuz ktos do nas wpadnie...
Komendant policji zwolal zebranie swoich podwladnych i oznajmia: - Krazy o nas wiele
dowcipow, ale nie przejmujcie sie tym. I tak 99 procent tych dowcipow jest
niezrozumialych.
Policjant wchodzi do sklepu i prosi o dwa sznurowadla.
- Jakie? - Jedno lewe, drugie prawe!
Wieczorem zona pyta policjanta: - Wziales prysznic?
- No tak! Ile razy cos zginie, zawsze jest na mnie!
Do zataczajacego sie jegomoscia podchodza dwaj policjanci. - Dokumenty prosze - mowi
pierwszy. - Nie mam. - No to idziemy - mowi
drugi. - No to idzcie.
Policjant zatrzymuje przechodnia. - Prosze sie wylegimi...
wylemigi... wyligi... A zreszta, niech pan idzie do domu, mam dzis dobry humor!
- Z czego zyjecie? - pyta policjant jakiegos podejrzanego typka.
- Z zakladow! - Co to znaczy "z zakladow"?
- Normalnie. Zakladam sie z kims o wygrywam. -
Zawsze? - Zawsze! - No to zalozmy sie. Chcialbym sie
przekonac, czy mowicie prawde. - Moge sie zalozyc, ze mam na tylku swastyke.
- Nie wierze - stwierdza policjant. - Zalozmy sie o dyche!
- W porzadku. Poszli do jakiegos kata. Mezczyzna sciagnal
spodnie, wypial tylek, a policjant nachylil sie nad nim i uwaznie go
oglada. Wreszcie z triumfem wola. - Wygralem! Nie masz zadnej swastyki! Nalezy mi sie
dycha! Mezczyzna placi, a policjant zadowolony zauwaza: - No i co sie tak
chwaliliscie, ze wygrywacie kazdy zaklad? - Bo wygralem!
- Jak to? - Widzi pan wladza tych pieciu kolesiow po drugiej stronie
ulicy? - Widze! - Wlasnie sie z nimi zalozylem o trzysta
tysiecy, ze mi pan wladza do tylka zajrzy...
- Co mysli blondyna rodzac blizniaki? - Ciekawe z kim mam to drugie?
- Blondyna ma operacje mózgu. Lekarze po otwarciu czaszki widza jedynie nitke rozciagnieta miedzy bokami glowy. Jeden z lekarzy przecina ja i ...blondynie odpadaja uszy.
- Jak z tlumu blondyn rozpoznac ta najglupsza? Na chybil trafil.
- Dlaczego blondyna lize zegarek? Bo TIC-TAC ma tylko 2 kalorie.
- Co zobaczysz, gdy spojrzysz blondynie prosto w oczy? - Potylice!
Blondyna wpadla samochodem na mur. Policjant pyta: - Widziala pani ten mur? - Tak. - I co? - I zatrabilam!!!
- Dlaczego blondyna, gdy myje wlosy to biega w kólko? - Bo na szamponie pisze "WASH & GO".
Blondyna przyszla do fryzjera z walkmanem na uszach. Pod zadnym pozorem nie pozwalala w czasie strzyzenia sciagnac sobie sluchawek. Po skonczonym strzyzeniu fryzjer zauwazyl, ze blondyna zasnela. Sciagnal jej wiec sluchawki. Wtedy blondyna zakrztusila sie, zlapala za krtan i zmarla. Fryzjer przylozyl sluchawki do uszu i uslyszal: - Wdech, wydech. Wdech, wydech...
- Co powstanie, gdy polaczymy dwie blondyny uszami? - Tunel prózniowy!
- Ida dwie blondyny po plazy. Zauwazyly szklanke odwrócona do góry dnem. - Patrz, szklanka bez dziury. - No. I dna tez nie ma.
Przychodzi brunetka do blondyny i pyta: - Czy moge u Ciebie zadzwonic? - Jasne - odpowiada blondyna.
Brunetka podeszla do drzwi i zadzwonila dzwonkiem. - Swietny dowcip - powiedziala blondyna.
Na drugi dzien blondyna przychodzi do kolezanki: - Czy moge u Ciebie zatelefonowac?
- Oczywiscie. Wtedy blondyna podeszla do drzwi i nacisnela dzwonek...
- Dlaczego blondyny nie jedza bananów? - Bo nie moga znalezc suwaków.
- Gdy blondyna podeszla do muru, ten po chwili przewrócil sie. Dlaczego to zrobil? - Madrzejszy zawsze ustepuje glupszemu.
Idzie blondyna po chodniku i widzi skórke od banana. O rany! Znowu sie wywale! - mówi.
Idzie turysta przez góry i widzi bace - trzymajacego sie jedna reka galezi, a w drugiej
trzymajacego czytana przez niego ksiazke. Turysta zagaduje: - Baco powiadaja, ze czynicie cuda?
Baca przewracajac druga reka strone w ksiazce odpowiada: - A tam, glupoty opowiadaja....
Przyszla pewnego razu Policja do Bacy. Jeden z policjantów mówi po chwili: - Musimy zamknac Bace, bo pedzicie bimber.
- Czemuz to? - zdziwil sie Baca. - Bo znalezlismy w stodole u Bacy aparaturke do pedzenia bimbru - wyjasnil mu drugi policjant. Na to Baca: - To zamknijcie mnie tez za gwalt, przeca aparaturke tez posiadam...
Siedzi Baca na drzewie i piluje galaz na której siedzi, przechodzi turysta: - Baco spadniecie!
- Ni, nie spadne! - Spadniecie! - Ni! - No mówie wam ze spadniecie!
- Eeee, ni spadne! Nie przekonawszy bacy Turysta poszedl dalej. Baca pilowal, pilowal az spadl. Pozbierawszy sie popatrzyl za znikajacym w oddali turysta i rzekl: - Prorok jaki, cy co?
Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta: - Co robicie baco? - A tak sobie siedze i mysle. - A to wy zawsze tak? - Nie, ino jak mam czas. - A jak nie macie czasu? - To sobie ino siedze.
Byl wypadek w górach, rozbil sie maluch o drzewo. Zebralo sie duzo widowni, wreszcie przyjechala policja. Wypytuja kazdego z widzów czy widzial jak to sie stalo. Nikt nic nie widzial, az jeden z nich zaproponowal ze zapewne Baca cos widzial. Podchodza wiec policjanci do Bacy i pytaja sie: - Baco, widzieliscie ten wypadek? - Ano widziolem. - Powiecie nam jak sie ten wypadek stal. - Ano widzicie panowie to drzewo. - Widzimy. - A oni nie widzieli.
Rozmawiaja dwie gazdziny o swoich dzieciach. Jedna z nich sie chwali: - A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to sie tak jakos nazywo: ugryz -nie, nie ugryz!... uzarl - nie, nie uzarl... A! juz wim! UJOT!
Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysluchuje ich opowiesci. Pierwszy skoczek chwali sie, ze skoczyl na odleglosc 100 metrów, drugi, ze pobil rekord skoczni. Na to Baca mówi: - Jak ja skoczylem z tej skoczni to lece, lece, patrze mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymuja sie inni, mijam Zakopane, mijam Gubalówke, a tu jak halny nie powieje i wrócilo mnie na 30 metr.
Baca rozmawia z turysta: - Zabilem wczoraj 10 cmów - mówi baca. - Ciem - poprawia turysta. - Kapciem.
Sprawa w sadzie. Sedzia pyta oskarzonego - górala: - Zawód? - Mechooptyk.
- Co? - Mechooptyk! - A co pan robi? - Optykam chalupy mchem....
Idzie baca przez poloniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanal i kiwa glowa z podziwem i mówi: - Rózne ja wiatry widzialem, ale zeby babe spod chlopa wywialo...?
Policjant zatrzymuje bace jadacego furmanka. - Baco, co wieziecie? Baca nachyla sie i szepcze: - Siano.
- Czemu tak cicho mówicie? - Zeby kon nie uslyszal!
Baca lapie okazje na drodze, udaje mu sie zlapac przejezdzajacego Mercedesa. Wsiada i jada, ale po kilku kilometrach jakos tak nudno sie zrobilo, wiec baca sie pyta: - A co to panocku, za znacek z psodu? - To? (mówi kierowca pokazujac na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogos zlapie w ten celownik, to juz na pewno trafie. - aha. Po kilku kilometrach patrza, a tu po drodze jedzie jakis facet na rowerze. Baca mówi: - A wezcie, panocku, tego czlowieka w ten celownik .... Kierowca skrecil i faktycznie rowerzysta znalazl sie "w celowniku", ale poniewaz kierowca nie chcial isc do wiezienia, to w ostatniej chwili skrecil, aby nie trafic rowerzysty, chwile potem baca sie odzywa: - iiiii, kiepski ten panski celownik, gdybym nie roztworzyl drzwi to bysmy go nie trafili.
Nad
Morskim okiem siedzi baca. Przechodzacy turysci pozdrawiaja go i pytaja: - Co tu
robicie? - Lowie
pstragi. - Przeciez nie macie
wedki. - Pstragi lowi sie na
lusterko. - W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jesli dostane flaszke, to ja wam zdradze.
Turysci wrócili do schroniska, kupili butelke wódki i zaniesli ja bacy. On
tlumaczy: - Wkladam lusterko do wody, a kiedy pstrag podplywa i zaczyna sie
przegladac to ja go kamieniem i juz jest mój...
- Ciekawe... A ile juz tych pstragów zlowiliscie?
- Jeszcze ani jednego, ale mam z piec flaszek dziennie...
Syn Bacy wrócil z wojska i Baca zaczyna szukac mu kandydatki na zone. Poszedl do sasiedniej wsi, a gdy wrócil, oznajmia synowi: - Znalazlem ci narzeczona. - Ladna? - Jeszcze jak! Zebys ty widzial, jak szybko potrafi widlami slome zrzucic z furmanki!
Turysta widzi, jak na ganku przed chata baca ostrzy siekiere, wiec go pyta: - Baco, po co ostrzycie te siekiere? - A tak, dla zabicia czasu....
Przewodnik tatrzanski (baca) mówi do grupy turystów: - Zblizamy sie do bardzo niebezpiecznego miejsca. Wiele osób poslizgnelo sie tu i spadlo w przepasc. Gdyby komus z Panstwa to sie przytrafilo, prosze zwrócic glowe w lewa strone. Z lotu ptaka rozciaga sie piekny widok na doline.
Turysci pytaja bace, która jest godzina. - Juz trzecia za pietnascie! - A skad to wiecie baco, skoro nie macie zegarka? - To proste. Klekam miedzy owce, odsuwam jednej ogon, patrze jej przez nogi ..... na wieze koscielna, no i widze!
Spotyka sie dwóch baców: - Sasiedzie, jak tam wasz nowy soltys? - Eee, jeszcze go po trzezwemu nie widzial..... - Co? Tak pije? - On nie, ino ja!
Do bacy przychodzi turysta i chce wynajac pokój. Przedstawia sie: - Nazywam sie Jan Sraczka! - Ooo! Rzadkie macie nazwisko, oj rzadkie!
Baca oprowadza turystów po Tatrach: - Tatry maja dwa miliony lat i trzy miesiace. - Baco, skad wiecie to az z taka dokladnoscia? - A byl tu jeden profesor trzy miesiace temu i gadal, ze maja dwa miliony. To ile moga miec teraz?
Do starego Bacy przychodzi juhas i pyta na czym Ziemia stoi. - Ona stoi na trzech betonowych filarach. - A na czym stoja te filary? - No, na takiej betonowej plycie. - A na czym stoi ta plyta? - Oj juhasie, juhasie! Cosik mi sie zdaje, zes przyszedl nie po nauki, ino zeby po pysku dostac!
Ekipa telewizyjna przekazuje transmisje na zywo z katastrofalnej powodzi w Nowym Targu. Kamery ustawione na moscie pokazuja wstrzasajacy obraz kleski zywiolowej - z pradem Dunajca plyna wielkie drzewa wyrwane wraz z korzeniami, zerwane dachy stodól,..... Nagle kamera zatrzymuje sie na góralskim kapeluszu przeplywajacym pod mostem. W pewnej chwili kapelusz zatrzymuje sie i ... plynie pod prad ..... Reporter biegnie do starego górala i prosi go, aby telewidzom powiedzial cos na temat tego niezwyklego zjawiska. - Jakie to tam zjawisko?! - dziwi sie stary góral. - Toz to Jedrek Gasienica! Bo on, wiecie, ma strasznie wredna zone. I ona mu zawsze mówi: "Jedrus! Powódz, nie powódz, ale orac trza".
Góral w sklepie wolnoclowym na nowojorskim lotnisku zwraca sie do sprzedawcy: - You, now, wiesz facet, I want to buy...
pila. Widzac brak kontaktu mówi pila, pilka, i pokazuje rekoma wielka oblosc oraz demonstruje koszykarskie odbijanie - You now, pila - odbija wymaginowana pilke do koszykówki. - Oooh, ball? - pyta sprzedawca - You need to buy a ball? -Yes - cieszy sie góral, ball, pila - teraz patrz mi na usta -
lancuchowa.
Przychodzi baca do sklepu: - Pydzcie mi jakie mocie kielbasy... - No, mamy krakowska, podgórska, radomska. - Jakies jesce.. - no, jest jeszcze beskidzka.. - Bes cego...?
Wchodzi Baca do sklepu i nie patrzac na ludzi stojacych w kolejce podchodzi do lady! Wtem odzywa sie baba: - Ej Baco - stoncie se na koncu! A Baca na to - jakzescie som tacy madrzy Gazdzino to stonciese na cyckach!
Wieczorem pod domem bacy slychac glos: - Baco! Potrzebujecie drzewa! - Nie! Mom juz drzewo! Baca wylazi rano na podwórze - patrzy drzewa ni ma...
Turysci, schodzacy z Góbalówki spotykaja gorala. Zasapany, mokry od potu, chwiejac sie na nogach, idzie pod góre ciagnac za soba kilka metrów grubego, ciezkiego lancucha. - Gazdo! A po cóz wy ciagniecie ten lancuch? - Przecie go, krucyfuks, pchol nie bede!!!
Wychodzi baca przed chalupe: Cudowny dzien góry jak na dloni widac. Z tego zachwytu wyrwal mu sie okrzyk - Jezusicku, jak tu piknie! A echo z przyzwyczajenia. - Mac... Mac... Mac...
Pani nauczycielka zadala dzieciom w klasie zadanie domowe. Kazde z nich mialo napisac wypracowanie na temat: "Matka jest tylko jedna". Tradycyjnie Jasiu napisal oryginalne wypracowanie: Wczoraj w domu byla mala imprezka. W pewnej chwili moja mama poprosila siostre, aby przyniosla dwie flaszki wódki z kredensu w drugim pokoju. Po chwili uslyszelismy slowa siostry zza sciany: "Matka, jest tylko jedna!!!"
Dzieci w szkole mialy ulozyc zdanie z slowem "ananas". Wszystkie dzieci ulozyly historyjki w stylu: - Ananas, pomarancza i cytryna to owoce z cieplych krajów. A Jasiu tradycyjnie byl oryginalny i ulozyl zdanie: - Wczoraj ojciec kupil kielbase. Po czym sam ja cala zjadl, a na nas nawet nie popatrzyl.
Jasiu, czy tata nadal odrabia za ciebie lekcje? - pyta pani nauczycielka. - Nie, ta ostatnia pala go zalamala...
Lekcja biologii. Dzieci mialy ulozyc zdania zwiazane z zniwami. Wstaje Marysia i mówi: - Rolnik szczyna trawe. Pani nauczycielka poprawia dziewczynke: - Marysiu! Nie mówi sie szczyna trawe, ale kosi trawe. Po chwili Marysia zglasza sie jeszcze raz: - Prosze Pani, a Jasiu kosi pod lawke....
Po lekcji biologii Jasio stwierdza: - Kto by pomyslal, ze dziewczynki mimo wszystko maja takie znaczenie.
Przy stole rodzinka Jasia zjada w ciszy i skupieniu obiadek. Nie rozmawiaja ze soba ze wzgledu na to zeby nie robic przykrosci Jasiowi, który od urodzenia nic nie mówi. W pewnej chwili Jas zatrzymuje reke z widelcem w pól drogi do ust i mówi: - A gdzie kompocik?! W tym momencie rodzina znieruchomiala z zaskoczenia. Po dluzszej chwili mamusia mówi przez lzy szczescia: - Synku! Odezwales sie! Przeciez do tej pory ty nic nie mówiles! A Jasiu: - No wlasnie, bo zawsze byl kompocik.
Przychodzi Jasiu do domu ze swiadectwem. Ojciec oglada i widzi same dwójki. Syn stoi usmiechniety i czeka. - Czego sie gówniarzu smiejesz, przeciez tu sa same dwóje. - i wyjmuje pasek ze spodni. Jasiu na to: -Spoko, ojciec, jeszcze tylko lanie i nareszcie wakacje.
- Jasiu, jak bedziesz niegrzeczny, to zamienie Cie na inne, grzeczne dziecko - ostrzega mama Jasia. - Jestem bardzo ciekawy, mamo, gdzie znajdziesz kogos, kto bedzie chcial zamienic grzeczne dziecko na niegrzeczne...
- Jasiu, dlaczego zjadles ciasto przeznaczone dla Kasi? - Bo ja nie wierze w przeznaczenie.
Pani prosi dzieci, aby ulozyly zdanie w którym bedzie nazwa ptaka. Zglasza sie Jas: - Tata przyszedl do domu nawalony jak szpak. - Dobrze. A z dwoma ptakami? - Tata przyszedl do domu nawalony jak szpak i wyrznal orla. - A z trzema ptakami? - Tata przyszedl do domu nawalony jak szpak, wyrznal orla i puscil pawia. - A z czterema ptakami? - Tata przyszedl do domu nawalony jak szpak, wyrznal orla, po czym puscil pawia, az mu dwa gile wyszly z nosa. - A z piecioma ptakami?! - Tata przyszedl do domu nawalony jak szpak, wyrznal orla, po czym puscil pawia, az mu dwa gile wyszly z nosa i poszedl dalej pic na sepa.
DOWCIPY 1
DOWCIPY
2 DOWCIPY 3
DOWCIPY 4
150 kawalow 150 kawalow 150 kawalow
150 kawalow
Prawa autorskie zastrzezone.
Strone edytuje i redaguje Piotr Sobczak, USA oraz redaguja Panstwo Alberto T. Mabjaia i Dorota Mabjaia,
Mozambik. Uwagi dotyczace funkcjonowania tej strony, propozycje zmian oraz dodatkowe materialy prosze zglaszac do
Webmaster, koniecznie podajac
nazwe i adres strony (Polonia Mozambik, http://poloniamozambik.tripod.com). Dziekujemy!
.
Polonia San Diego, Kalifornia z udzialem tego samego autora http://poloniasandiego.tripod.com